11
Products
reviewed
2555
Products
in account

Recent reviews by Erwin Tale

< 1  2 >
Showing 1-10 of 11 entries
1 person found this review helpful
16.2 hrs on record (2.4 hrs at review time)
Early Access Review
Don't let the same interface as in PoE1 fool you. It's a completely different game - a better game! The melee combat is very enjoyable (feeling like between Diablo 2 and Diablo 4), finally ‘feeling’ the hits. Attack animations, dodging, all that harking back to Monster Hunter or Dark Souls - yes, it's there, and it's doing great! Atmosphere, music, art - a level above PoE1 and Diablo 4. Accessible mechanics, much more intuitive. Yes, we have a new king of the genre.
Posted 9 December, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
2 people found this review helpful
0.6 hrs on record
Early Access Review
Graphically it stands apart from what is shown in the product sheet. Player's feedback also relevant.

Refund.
Posted 25 February, 2023.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
7 people found this review helpful
5 people found this review funny
3.3 hrs on record (2.9 hrs at review time)
Early Access Review
Gra wspomaga leczenie przeziębienia.
Posted 25 November, 2018.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
88.7 hrs on record (30.2 hrs at review time)
Są takie gry, których odbiór przez graczy o lata świetlne wyprzedził oczekiwania twórców; są takie gry, które doskonale balansują realizm i dobrą zabawę; są wreszcie takie gry, które de facto nie wymagają kontynuacji, bo głębia ich rozgrywki, morze modyfikacji i ciągle „dająca radę” grafika w zupełności wystarczają, by cieszyć się tą samą grą przez lata. I jeśli to wszystko powyżej stanowi opis dla gry, w której jeździmy tirem po Europie, to niech starczy za rekomendację, jak bardzo ETS 2 jest odjechanym (nomen omen!) tytułem.
Posted 26 November, 2017.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
12 people found this review helpful
1 person found this review funny
117.4 hrs on record (82.3 hrs at review time)
Early Access Review
Co tu dużo mówić, gra, a w zasadzie pomysł na tę grę, idealnie trafił w moje marzenia o tytule będącym "symulatorem budowy zamku". Owszem, mieliśmy serię Stronghold, ale gra oferowała gotowe schematy architektoniczne, mieliśmy Minecrafta (który jednak nie miał średniowiecznego klimatu), mieliśmy wreszcie Castle Story, które powoli staje na nogi choć w momencie wydania Medieval Engineers było w opłakanym stanie. Jednak żadna z wyżej wymienionych gier nie była średniowiecznym sandboxem budowlanym w pełni tych słów znaczeniu, nad to nie była tak klimatyczna,jak ME. Owszem, można narzekać na wolny rozwój gry (choć teraz wydaje się, że będzie z górki), można narzekać, że twórcy niepotrzebnie podążają w kierunku surviwalowym (aczkolwiek nowy dyrektor gry przywrócił grze jej pierwotny priorytet, czyli stworzenie symulacji średniowiecznego inżyniera), można narzekać na toporność animacji bądź zbyt duże podobieństwo do Space Engineers (serio?), ale mi to nie przeszkadza w budowaniu własnych Malborków.

Pełna recenzja po premierze :)
Posted 23 November, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
119 people found this review helpful
30 people found this review funny
14.7 hrs on record (5.9 hrs at review time)
Early Access Review
Day of Infamy. Pierwszy shooter multi w czasach II WŚ od czasu nie wiem czego. No dobra, domyślam się - Call of Duty: World at War (2008). Enemy Front (2014) nie liczę, a w Red Orchestrze 2 (2013) ewidentnie coś kurde blaszka nie pykło. No i jest jeszcze Heroes & Generals (2014), ale to jest dziwne, free to play, no i jest dziwne. Stwierdziłem, że wydam ciężko zarobione eurasy na tytuł w fazie wczesnego dostępu na steam (early access) – rozumiecie, wersja alpha, te sprawy. Stwierdziłem, no bo WW2, naziści, Normandia. Poczułem klimat.

Pierwsze wrażenie: no toś wyjebał swoje ciężko zarobione eurasy na klona Day of Defeat Source. Gra nawet korzysta z tekstur DoD. I z tego samego silnika. No dobra, na silnik psów nie wieszam, to mój ulubiony Source, to nic, że wysłużony, że nie ma destrukcji przedmiotów i grafiki że dupę urywa, ale przynajmniej można liczyć na sprawny kod sieciowy, oraz na to, że ruszy na kalkulatorze.

Pograłem chwilę, potem inną chwilę, potem znów, potem zobaczyłem Papieża, potem znów pograłem, a to w sieci z innymi, a to z botami w tak zwanym singlu i… Jak czegoś nie spartolą, to mamy TOP 3 najlepszych drugowojennych strzelanek sieciowych (dajmy na to, obok BFa 1942 łamane na pierwsze RO oraz CoDa 2).

Dlaczego tak myślę? Mimo że gra z pozoru jest podobna do DoD, to absolutnie kurde nie jest DoD. Nie ma tu takiej dynamiki, nie ma CS'owego zacięcia, nie ma ma wojny z uśmiechem na twarzy, nie ma walki przez całą grę o jeden punkt na mapie. A co mamy? Po kolei:

1) Mamy Iron Eye, czy jak to się nazywa, kto grał w Pierwszego MoH, a potem nagle odpalił pierwsze CoD, wie o co chodzi. Prawoklik i przybliżenie spluwy do oka. Tak, DoD tego nie ma.
2) Mamy zróżnicowane mapy: Włochy, Normandia, Ardeny. Brakuje Wschodu lub Berlina, może kiedyś. Ale jest klimatycznie, a mapy są otwarte i nie tak korytarzowate, jak w DoD. Myślę, że można je porównać (w odpowiedniej skali) do map z RO.
3) Udźwiękowienie. Największy szok. Jest naprawdę nieźle. To może nie jest poziom mistrzowskiego BF Bad Company 2, ale jest naprawdę nieźle – głosy żołnierzy, ogłuszenia, świsty pocisków. Chłopaki się przyłożyli, dobrze się tego słucha.
4) Są ostrzały artyleryjskie. Niby nic, ale fajnie czasami zmienić reguły gry, a przy okazji zobaczyć świat w płomieniach.
5) Gra jest jakaś taka łatwo dostępna: wygodny wybór multi z dedykowanymi serwerami, tryb kooperacji, gdzie walczymy z hordą botów, wreszcie single, gdzie razem z botami walczymy z hordą botów. A wszystko bez konieczności wklepywania komend w konsoli.
6) Jest brutalność jednego strzału. Wychylasz się i giniesz.
7) Jest sensowny system ograniczonej ilości spawnów na drużynę. Przegrywa drużyna, która jest słaba, a nie ta, która nie miała farta.
8) Miotacze ognia. MIOTACZE OGNIA!!!

No dobrze, a czego nie mamy?
1) Wspomnianej destrukcji otoczenia, kij jej w oko,
2) Rosjan, kij im w oko (nie odnotowano jeszcze zalewu Rosjanna na serwerach, dzięki Bogu),
3) Nie ma jeżdżących czołgów, rowerów, wrotek i wózków widłowych – to nie RO, BF czy inny Heroes & Generals,
4) Nie jest za pięknie, ale kto mówi, że wojna jest piękna?

Co mamy mieć?
1) Poprawioną grafikę (tekstury nie podjumane z DoD, czyli w wyżej rozdzielczości HD 4K uber),
2) Jakieś 2-3 nowe mapy,
3) Mądrzejsze boty,
4) Jakieś rankingi,
5) Więcej spluw,
6) Więcej historycznych oddziałów do wyboru w ramach armii Wermachtu, Zjednoczonego Królestwa i US.

Podsumowując, strzela się dobrze, szczególnie jak się trafi jakiś anglojęzyczny cudak jeden z drugim i robi klimat na czacie głosowym, planując atak zza okopu. Polecam weteranom starych drugowojennych shooterów.
Posted 31 July, 2016. Last edited 31 July, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
19 people found this review helpful
23.3 hrs on record (23.2 hrs at review time)
„The Campaign Series: Fall Weiss”, znany w Polsce pod jakże wymownym i mało zapadającym w pamięć „Wrzesień '39”, zbudziło moje zaciekawienie z trzech powodów: 1) Jako początkujący zapaleniec gier typu wargame szukałem czegoś bardziej złożonego, 2) grę stworzyli Polacy (wsparcie dla języka polskiego, polska instrukcja), 3) gra, jak sama nazwa wskazuje, traktuje o kampanii wrześniowej anno domini 1939 – w tego typu grach taka tematyka występuje bardzo rzadko; sam mogę wymienić zaledwie dwa tytuły, które traktują o tym okresie – „Decisive Campaigns: The Blitzkrieg from Warsaw to Paris”, oraz również rodzime, leciwe i niezwykle trudno dostępne „Fall Weiss 1939”; z zebranych opinii wynika, że obie gry są znacznie lepsze od bohatera naszej recenzji. Niestety, nie grałem w żaden z powyższych tytułów, ale obserwacja „The Campaign Series: Fall Weiss” i konkluzje z tego płynące zdają się potwierdzać stanowiska innych graczy.

Ale do rzeczy: gra wciąga. Wystarczy usiąść, ustawić warunki początkowe rozgrywki (całkiem bogate, choć odniosłem wrażenie, że mimo wyboru takich a nie innych warunków początkowych, zwyczajnie nie odczwa się ich wpływu na rozgrywkę – np. wybierając opcję ataku Francji na Rzeszę, lub wcześniejszą mobilizację wojsk polskich), wybrać nację (jest ich sporo, w praktyce grywalne są trzy, a w zasadzie dwie, ponieważ gra ZSRR nie jest wymagająca) by następnie delektować się ogromną, hexową, czytelną mapą i żetonami wojsk rozstawionymi na niej (opcje konfiguracji wyglądu gry także są na odpowiednim stopniu złożoności). A potem zniknąć na 5-6 godzin, wsłuchując się w marsz naszych żołnierzy, oraz patetyczną, ale przyjemną muzykę.

Niestety w trakcie takiej rozgrywki niejednokrotnie przyjdzie nam ponownie uruchomić grę, ponieważ po drodze coś się zatnie lub wyłączy. Niestety, poziom trudności tej gry nie zapewni nam ekstremalnych wrażeń – SI jest może i solidne taktycznie, ale tragiczne strategicznie, toteż nawet grając Polską możemy raczej bez większego trudu utrzymać Warszawę przez 4 miesiące, robiąc w tym czasie ofensywy celem odbicia zajętych przez okupanta miast. Nakłada się na to zrozumiały historycznie brak balansu: nie sposób przegrać Niemcami, nie sposób wygrać Polską; nie jest to złe, ale w związku z tym warto na samym wstępie zapomnieć o tablicy wyników, jaką serwuje nam na zakończenie kamapnii gra, i powymyślać własne cele – emocje gwarantowane.

Ostatecznie, mimo iż uważam, że „The Campaign Series: Fall Weiss” nie jest grą złą, to jednak już sam fakt, że po rozegraniu trwającej niekiedy i pół godziny tury gra nagle, bez uprzedniego zapisania stanu gry, wyłącza się, mocno obniża ocenę końcową, której nie pomaga także trochę zbyt wygórowana cena (14,99 euro). Bawiłem się nieźle, ale nie zamierzam wracać do tej gry – zbyt bardzo frustrowała tym, czym w ogólnie nie powinna frustrować.

+ Czytelna, ogromna mapa, dobrze się skalująca przy oddalaniu i przybliżaniu obrazu
+ Historyczność jednostek, ich skala,
+ Ładne żetony NATO,
+ Akceptowalna muzyka,
+ Równoczesny atak kilku jednostek na jedną,
+ Realia historyczne, nie znające pojęcia „balans”.

- Brak stabilności gry,
- Niewykorzystany potencjał innych, dostępnych państw,
- Brak stabilności gry,
- Umowa rozgrywka marynarką wojenną,
- Brak stabilności gry,
- AI nie błyszczy,
- Brak stabilności gry,
- Jednostkami „dowódczymi” można skutecznie „zaspamować” mapę i wykorzystać to np. do osłabienia ataku lub ewakuacji wojsk,
- Brak stabilności gry,
- Okazjonalnie błędy w mechanice rozgrywki.
Posted 8 June, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
5.1 hrs on record
Mam względem Paper, Please bardzo ambiwalentne odczucia. Z jednej strony to jedna z najlepszych gier z kategorii „political fiction” łamane na „soviet sim”, z drugiej rozgrywka, mimo że stale urozmaicana i rozbudowywana wraz z postępami fabularnymi, jest, mimo wszystko, nużąca. Szczęściem grę można ograć w niespełna 5 godzin, więc w dwa wieczory na spokojnie jesteśmy w stanie ten tytuł „zaliczyć”, o ile oczywiście monotonia wbijania stempli nas nie zmęczy po kilkunastu minutach.

Myślę, że warto. Są tzw. „momenty”. Bywało, że dostawałem po mordzie w nieprzyjemny sposób - znacie to uczucie z gier RPG, kiedy quest z powodu naszych działań zaskakuje tak, że potem tych działań żałujemy? Miałem tak przynajmniej dwa razy. Zakpiło ze mnie kilka linijek kodu. Jest też w tej grze coś na podobieństwo wyborów moralnych, ale bez aureolek i diabelskich rogów, bez czerwonych i zielonych podkreśleń, bez żadnego wydatnego i wyraźnego wpływu na rozgrywkę, poza byciem „dobrym” albo „złym” i otrzymywaniem za te postawy wyrażonej w różnej formie wdzięczności, co samo w sobie już daje tej grze dodatkowy handicap.

+ Grafika, wykonanie,
+ Klimat,
+ 20 zakończeń,
+ Pomysł na rozgrywkę…

- … który daje frajdę tylko przez pierwsze 3 godziny,
- Muzyka mogłaby być bardziej różnorodna,
- Nie do końca wykorzystany potencjał w fazie zarządzania wydatkami.
Posted 26 May, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
3 people found this review helpful
19.4 hrs on record
Ukończyłem Frontline: Road to Moscow. Brawo Ja! 30 misji mniej lub bardziej powiązanych z historycznymi realiami zajęło mi niemal 20 godzin całkiem udanej zabawy przy grze, która wcale udana nie jest.

Grając w F:RtM postawiłem odważną tezę, zgodnie z którą gra jest idealna dla początkujących wargamerów, taki swoisty żłobek gatunku, na tyle lekki, by nie przerazić złożonością produkcji gier ze stajni 2by3 Games, na tyle ładny, by przyciągnąć uwagę, nader wszystko, podający niemal wszystkie informacje na tacy, począwszy od dokładnych statystyk, a skończywszy na krótkim opisie ukazującym wady i zalety jednostki na zasadzie „kamień-nożyce-papier”, czyli w naszym wypadku „piechota-jednostki pancerne-artyleria”. I to wszystko generalnie miałoby ręce i nogi, ale pod jednym warunkiem, mianowicie, nasz początkujący wargamer musiałby mieć świadomość tego, że istnieje Panzer Corps, od którego można przejść od razu do serii Commander oraz Strategic Command, oraz że finalnie istnieją takie cuda jak gry Garego Grigsby, czy seria Decisive Campaigns, zatem że istnieją produkcje znacznie bardziej rozbudowane, głębsze, a nader wszystko trudniejsze…

Poziom trudności w Frontline: Road to Moscow przełożył się na moje stwierdzenie z początku recenzji – miałem udaną zabawę – zero frustracji, że trzeba powtarzać kilka razy jedną misję, zero dylematów w postaci „hex w lewo czy w prawo”, zero zmartwień przy uzupełnianiu wojsk. Było lekko, za lekko, przez co dochodziło do absurdów, np. wszystkie misje z założenia defensywne były w istocie nowymi ofensywami. Armia Czerwona przypomina w tej grze carskich żołnierzy z 1917 r. - nie chce im się walczyć, a generalicja zdaje się nie wiedzieć, jak walczyć, przez co 80% jednostek stoi w miejscu, 90% jednostek nie atakuje wtedy, kiedy powinno to robić, zaś 100% jednostek nie wie, co to znaczy kurczowa obrona kluczowych obiektów na mapie, dzięki czemu zrzut desantu w okolicach takiego obiektu nie robi na wrogu niemal żadnego wrażenia. Niestety, wojska atakują na zasadzie „trzeba wyeliminować najsłabszego”, przez co bez problemu możemy wyjść obronną ręką, ratując nasze ledwo zipiące czołgi, kierując słabą i tanią jednostkę piechoty na flankę.

Zupełnie inną kwestią jest przyjęta przez twórców mechanika w zakresie zasięgu ataku – i tyczy się to piechoty, która w Frontline może atakować przez dwa, a nawet trzy pola. Idzie się do tego przyzwyczaić, choć jest kompletnie nierealistyczne i ułatwia zbyt dużo.

A do tego wszystkiego należy doliczyć błędy (nie używajcie goliatów, zawieszą wam grę!), oraz generalnie niechluje wykonanie interfejsu (gra jest pełną konwersją z urządzeń mobilnych, i to się niestety aż nazbyt czuje).

Podsumowując – to nie jest gra dla weteranów, natomiast początkujący powinni raczej spojrzeć w kierunku Panzer Corps lub Open General, ale z drugiej strony tytuł jest relatywnie tani (zwłaszcza na przecenach), co w połączeniu z „mobilnym” rodowodem nie daje mi podstaw, by nie wystawić, mimo wszystko, oceny pozytywnej.

+ Grafika,
+ Muzyka,
+ Intuicyjna,
+ Lekka i przyjemna
+ Gier tego typu nigdy wiele,

- Błędy,
- Mechanika ataków piechoty,
- Nudne, mało strategiczne mapy,
- Zachowanie wroga, a w zasadzie jego pasywność,
- Niski poziom trudności,
- Gra robiona z myślą o tabletach.
Posted 22 May, 2016. Last edited 22 May, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
1 person found this review funny
11.2 hrs on record (8.0 hrs at review time)
Thank You for polish language version of PA :)
Posted 6 October, 2015.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2 >
Showing 1-10 of 11 entries